-Pierdolona
walizka!-krzyknęłam i usiadłam na niej. Dlaczego ona nie chce się
zamknąć?! W końcu po małej walce udało mi się. Walizka
spakowana. Torba i plecak ze wszystkimi możliwymi obiektywami i
innymi zabawkami fotografa stały już spakowane. Teraz tylko szybko
się przebrać. Wyciągnęłam z szafy wzorzystą sukienkę i
szpilki. Szybko się ubrałam i poprawiłam makijaż oraz fryzurę.
Szybko znalazłam małą kopertówkę i powrzucałam do niej
wszystkie potrzebne rzeczy. Jak najszybciej opuściłam mieszkanie po
czym je zamknęłam na klucz. Energicznym krokiem zmierzałam w
stronę redakcji. Kiedy tak szłam rozdzwonił się mój telefon.
Szybko go wygrzebałam i odebrałam.
-Halo.
-Cześć Lilka.
Kiedy jedziesz do Kopenhagi?-zapytał kubusiowy głos.
-Jutro.-odpowiedziałam,
a uśmiech sam cisnął mi się na usta, kiedy słyszałam jego głos.
Jednak rudy to z rudym najlepiej się dogada. Ja i Kuba jesteśmy
tego idealnym przykładem.
-A co teraz
robisz?-zapytał jakby lekko podekscytowany.
-Idę na spotkanie
z Tomkiem.-powiedziałam i w sumie to nie wiem dlaczego tak to ujęłam
w słowa no ale trudno.
-Z tą ciotą co z
tobą pracuje na hali?!-wręcz krzyknął ze zdziwienia.
-Taaaaak.-przeciągnęłam
samogłoskę i uśmiechnęłam się na widok mojego celu.
-A nie chcesz
zmienić planów?-zapytał wręcz błagając.
-No wiesz właśnie
doszłam do naszej redakcji, czyli miejsca gdzie mieliśmy się
spotkać ale go nie widzę nigdzie. A no i nie wypada tak zmieniać
plany. Ubrana jestem też na tą imprezę.
-A nie chcesz
przyjść pod nasz hotel na chwilę?
-Nie. Czy ty
myślisz, że chodzenie w tych szpilkach jest takie przyjemne na
jakie wygląda?
-A gdzie idziesz z
tym Tomkiem całym?
-Ja pierdole Kuba,
a coś ty taki dociekliwy?-już powoli zaczynał mnie wkurzać.
-Martwię się
Lila. Martwię.-wywróciłam oczami i westchnęłam zirytowana.
-Kuba ja nie mam
pięciu lat.-warknęłam.
-Ale wiem co w
życiu przeżyłaś. Nie chcę znowu Cię z depresji wyciągać i
uwierz ten widok jest okropny kiedy dziewczyna siedzi w jednej ręce
trzymając butelkę czystej, a w drugiej papierosa.-uderzył w czuły
punkt-Po za tym z tego co słyszałem to doszliście z Kurkiem do
kompromisu.
-Czy kompromis ma
blond włosy i nie wiem jak ma na imię ale jest wredny, wścibski i
ma wkurzający piskliwy głos gdy krzyczy na swojego
chłopaka?-zapytałam. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że Kuba
wie o czym, a raczej o kim mówię.
-Skąd ją
znasz?-zapytał chyba lekko przerażony.
-No cóż nie
zawahała się przed powiedzeniem mi, że Kurek jest jej chłopakiem
plus jeszcze widziałam ich jak coś podpisywał.
-Lilka to długa
historia i raczej Bartek sam Ci to wytłumaczy. Z tego co mi wiadomo,
a rozmawiałem z nim jakieś półgodziny temu tak szczerze, szczerze
to Natalia już nie jest jego dziewczyną i zrobi wszystko by Cię
odzyskać.
-Zobaczymy Kubuś.
Zobaczymy czy ja będę chciała by mnie odzyskiwał.-westchnęłam
bo teraz to już miałam totalny mętlik w głowie.
-Dobra muszę
kończyć.-powiedział lekko zmartwiony.
-Idź spać
Kubulku.-zaśmiałam się-Dobranoc.
-Miłej zabawy.
Bądź grzeczna i nie daj się zaciągnąć do łóżka czy gdzieś
tam indziej.
-Serio?
-I nie szarżuj z
alkoholem bo mnie tam nie będzie i nie będzie miał kto Cię
ratować.
-Dobrze tato.
-Miłej zabawy.
-Dobranoc.-cmoknęłam
do telefonu po czym się rozłączyłam. Nie wiem skąd bierze się w
nim tyle opiekuńczości względem mojej osoby. Serio? Może przez
to, że był głównym odkopywaczem mnie z czeluści załamania i
depresji? To musi być na pewno dużą cegiełką w tym całym
zakręconym systemie. Stałam tak pod tą redakcją myśląc o tym i
tamtym, a Tomka jak nie było tak nie ma i nie widać żeby skądś
nadchodził lub nadjeżdżał. Dobra jeszcze tylko pięć minut i idę
pod hotel chłopaków. Wcale w sumie nie było tak daleko spod
redakcji. Tak jak postanowiłam odczekałam pięć minut i ruszyłam
w stronę hotelu siatkarzy. Miałam na sobie dość krótką sukienkę
i do tego koturny. Wcale nie było tak ciepło jak mi się wydawało
gdy wychodziłam z mieszkania. Wyjęłam telefon z torebki i wysłałam
smsa do Kuby, że już do nich idę. Odpowiedź nadeszła bardzo
szybko, a w niej dokładna instrukcja co mam robić. Otóż tak jak
kazał tak weszłam głównym wejściem i podeszłam do recepcji.
-Dobry
wieczór.-podeszłam do brunetki stojącej za kamienną recepcją.
-Dobry wieczór. W
czym mogę pomóc?-uśmiechnęła się sympatycznie.
-Ja dostałam
zaproszenie od Jakuba Jarosza. Prosił bym tutaj zaczekała.
-Dobrze. Pani
godność?-zapytała przeglądając jakieś karteczki.
-Lilianna
Michalczuk.
-Dziękuję.
Proszę sobie usiąść.-pokazała kanapy, a ja uśmiechnęłam się
do niej udałam się w stronę kanap. Była dość późna godzina
dlatego też lobby było opustoszałe. Tylko jacyś pracownicy
kręcili się i rozmawiali ściszonymi głosami. Po chwili usłyszałam
dźwięk oznaczający przybycie windy. Drzwi się rozsunęły, a z
niej wyszedł Bartek, któremu wkradł się na twarz nikły uśmiech.
Za to mi wręcz odwrotnie. Nie za bardzo chciałam się z nim
widzieć. Podszedł do mnie i usiadł.
-Fajną jesteś tą
niespodzianką.-powiedział i uśmiechnął się łobuzersko. Czy on
musi to robić? Musi się tak uśmiechać? No musi?
-Gdzie jest
Kuba?-zapytałam bawiąc się nerwowo moimi palcami.
-U Olka na masażu.
Kazał mi zjechać na dół i przyprowadzić niespodziankę w rudych
włosach. Więc wnioskując po jego wskazówkach to ty jesteś tą
niespodzianką.-powiedział wstając.
-Zamorduję
go.-wymruczałam i ruszyłam za Kurkiem w kierunku windy. Po chwili
znaleźliśmy się w klaustrofobicznym pomieszczeniu. Czułam jak
cały czas się we mnie wpatruje. W sumie lustra z każdej strony mi
nie pomagały. Bo nie patrzył się na mnie jeden Bartek tylko wielu
Bartków, a to było takie przytłaczające. Winda jak na złość
nie chciała szybciej jechać. Czy oni naprawdę muszą mieszkać na
ostatnim piętrze? Nagle się zatrzymała i zaczęła się świecić
lampka awarii.
-No chyba sobie
kurwa żartujecie?!-krzyknęłam wkurzona.
-Ja
pierdole.-dodał Kurek, któremu zszedł nareszcie ten banan z
twarzy. Zabrał się za ratowanie nas. Nacisnął przycisk wzywający
pomoc. Ciekawe czy to coś da. Wyciągnęłam telefon z mojej małej
torebki. Fajnie. Nie ma zasięgu. To jesteśmy ugotowani. Ja z nim
nie wytrzymam w jednej widzie nie wiadomo ile czasu. Usiadłam na
podłodze i oparłam się plecami o jeden z boków. Kurek poszedł w
moje ślady i usiadł obok mnie.
-Masz jakieś
fajne gry na telefonie?-zapytał nagle. Popatrzyłam się na niego
jak na kompletnego idiotę. Ja tutaj odchodzę od zmysłów, a ten
się mnie pyta czy mam jakieś fajne gry.
-Mam. Budowanie
wieżowca.-odpowiedziałam i włączyłam jego ulubioną grę.
Przynajmniej była ulubiona za czasów gdy byliśmy parą.
-Oooo! Moja
ulubiona gra.-ochoczo zabrał mi telefon, a w jego oczach zapłonęły
ogniki ekscytacji. Zrezygnowana do reszty zaczęłam wybijać
nieznany mi rytm w podłogę.
-Jak myślisz ile
czasu to potrwa?-zapytałam kiwając głową w przód i w tył, tępo
patrząc się przed siebie.
-Nie mam zielonego
pojęcia.-skrzywił się. Minuty leciały, a moje powieki stawały
się coraz bardziej ciężkie. W końcu niekontrolowanie oparłam
głowę na ramieniu Kurka i zasnęłam.
Przebudziłam się
i zdezorientowana rozejrzałam się dookoła. Gdzie ja do cholery
jestem? I dlaczego leżę przytulona do męskiej klatki piersiowej?
Wtedy przypomniało mi się, że przecież zasnęłam w windzie po
tym jak się rozwaliła. To pewnie nas uratowali, a Kurek nie chciał
mnie budzić, cep jeden, i zabrał mnie do jakiegoś pokoju. Czemu
jestem z nim w jednym łóżku i na dodatek mi przyjemnie jak tak się
mogę wtulić w jego tors? To jest bardziej interesujące.
Spróbowałam się wydostać z jego mocnego uścisku ale nie miałam
najmniejszych szans. Jednak moje wiercenie się obudziło go co
oznaczało, że może mnie uwolni.
-Lilka co ty
robisz u mnie w łóżku?-zapytał zaspany.
-Bartek co ja
robię u Ciebie w łóżku?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Aaaaaa! Już
pamiętam! Która godzina?-nic się nie zmienił. Tak samo
roztrzepany. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę drugą
trzydzieści.
-Wpół do
trzeciej.-odpowiedziałam.
-O to nie ma mowy
idziemy spać. Później Ci opowiem.-przetarł twarz dłonią i
przekręcił się na drugi bok tym samym leżąc do mnie plecami.
Ziewnęłam przyłożyłam czoło do jego rozbudowanych i silnych
pleców. Długo nie musiałam czekać aż ramiona Morfeusza ponownie
porwą mnie w swoje sidła.
-Lilka
wstawaj.-poczułam delikatny dotyk na policzku-Liluś bo spóźnisz
się na pociąg.
-Jaki znowu
pociąg?-zapytałam zaspana i przekręciłam się na drugi bok żeby
uciec przed intruzem, który dzielnie próbował mnie obudzić.
-Na pociąg do
Kopenhagi. Wstawaj, wstawaj.-tym razem poczułam delikatny pocałunek
na czole. Od razu otworzyłam oczy. Nade mną pochylał się Kurek.
Przecież nic wczoraj nie piłam to jakim cudem znalazłam się w
jednym pokoju z Kurkiem?! Szybko podniosłam się z tego jakże
wygodnego łóżka. Zlokalizowałam moją torebkę, założyłam moje
koturny i wyszłam z pokoju chcąc się jak najdalej znaleźć tego
człowieka. Ja pierdole muszę się z nim raz na zawsze rozstać i
przestać cały czas o nim myśleć i w ogóle zapomnieć o wszystkim
i przestać cały czas przez niego płakać. Znowu czułam to okropne
pieczenie w oczach. Wolałam nie ryzykować jazdy windą więc użyłam
schodów. Kiedy znalazłam się w lobby jak najszybciej wyszłam na
dwór. Nie wiem skąd mam w torebce wieczorowej okulary
przeciwsłoneczne no ale z wielką przyjemnością je teraz użyłam.
Nie miałam zbyt wiele czasu by dojść do mojego mieszkania, ogarnąć
się i zdążyć na pociąg. Ale jestem mistrzem w szykowaniu się na
szybko więc i tym razem jak tylko wpadłam jak burza do mieszkania
wskoczyłam pod prysznic. Szkoda, że woda nie może wymyć z pamięci
tych wszystkich okropnych chwil. Umyta pognałam do szafy skąd
wyciągnęłam spódnicę oraz bluzkę. Do tego sandały i jestem
ubrana. Lekki makijaż i włosy rozpuszczone. Gotowa. Pędem
znalazłam się na dworcu gdzie wsiadłam do mojego pociągu i
ruszyłam w stronę Kopenhagi. Jednak myślami cały czas byłam w
jednym pokoju z Bartkiem, który delikatnie całował moje czoło i
głaskał po policzku.
Hmmm, muszę Wam powiedzieć, że MOJA WENA WRÓCIŁA!!! I PISZĘ I PISZĘ!!! I JAK NAPISZĘ TO DODAM!!! I BĘDĘ DODAWAĆ JAK NAPISZĘ!!! :D
Pytajcie! Pytajcie! Świat jest piękny! http://ask.fm/JestemHarolda
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE (WŁĄCZYŁAM OPCJĘ DODAWANIA KOMENTARZY ANONIMOWO JAKBY KTOŚ NIE MIAŁ KONTA NA BLOGGERZE) !!!
Cuuudownie ;) Pisz jak najwięcej i dodawaj rozdziały jak najczęściej ;) Mam nadzieję, że w Kopenhadze wszystko sobie wyjaśnią i na spokojnie porozmawiają ;d Szybko dodawaj następny rozdział ;) Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie: moja-mala-istotka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietnie. Mam nadzieję, że w końcu porozmawiają ze sobą. :)
OdpowiedzUsuńA to Kubuś jaki podstępny. Taki niepozorny, cicha woda, a tu proszę. Czyżby to on zadzwonił do tego całego Tomka i odwołał spotkanie, by Lilka spotkała się z Bartkiem? Widać, że Kurek chce naprawić błąd z przeszłości. Chce ponownie wrócić do Lilki. Boję się, że trudna droga przed nim. Bo stracone zaufanie bardzo trudno odbudować. Ale niech próbuje, a nóż się uda ;)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz jak najwięcej! :)
OdpowiedzUsuńKurcze oni robią krok w przód krok w tył i suma summarum wychodzą na zero :/
Jednak dobrze, że czuwa Kuba! Miło, że po tym co zrobił Bartek Lilce, chce im pomóc. Może jako postronna osoba widząc z boku co się dzieje między nimi wie że nie mogą bez siebie odnaleźć szczęścia? Lubię te ich niepozornie, romantyczne momenty :)
Ciekawe czy Lilka posłucha się serca!?
Pozdrawiam :)